środa, 21 stycznia 2015

People Help The People

Hej :)
Co prawda nie wpadłam tu z nowym rozdziałem, ale... mam inną niespodziankę. 
Wideo z moim coverem piosenki Birdy "People help the people". To tak z wariacji. Ciekawe czy wam się spodoba :)
Nie będę udawała, ale gdyby się podobało to możecie dać tam łapkę w górę :*



poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 5.

Jeszcze nigdy nie dłużyły mi się tak lekcje i nigdy nie czułam się tak zakłopotana czując na sobie wzrok chłopaka. Co on myślał, że nie zauważę. Grubo się mylił. 
Kiedy zadzwonił dzwonek wrzuciłam wszystko jak popadnie do torebki i niemal pędem wybiegłam z sali. Nawet nie patrzyłam na nikogo i nawet nie poczekałam na przyjaciółkę, co się potem na mnie odbiło, bo zrobiła mi małą awanturkę, ale nie było tak źle. 
Kiedyś zmajstrowałam coś gorszego to zrobiła mi hałas na pół mojej dzielnicy. Potem było mi wstyd wychodzic z domu, ale lepiej już nie wracac do tego. 
Podeszłam do niebieskiej szafki i schowałam niepotrzebne książki. Nagle zza pleców usłyszałam ochrypnięty, ale jakże męski głos. 
-Zapomniałaś czegoś-przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się na pięcie. 
Ujrzałam przed sobą wysokiego chłopaka o pięknych czekoladowych oczach i jakże nieskazitelnej karnacji. 
-Co?-zapytałam nie wiedząc w ogóle o co mu chodzi. 
-To-odpowiedział krótko i zaczął wymachiwac mi przed oczami ołówkiem. 
-A tak. Dzięki-powiedziałam starając się brzmiec obojętnie. Włożyłam ołówek do piórnika i zamknęłam go. Mimo wszystko chłopak nadal stał przede mną, ale nie długo, bo podeszła do nas "śliczna" laseczka. Czujecie ten sarkazm tak?
-O Zejni szukałam się. Chodźmy na stołówkę. Ją ci nie będę przedstawiała, bo nie warto-machnęła na mnie ręką ciągnąc chłopaka za rękę. 
Halo. Ja tu jestem. Mogła byś ukrywac tą niechęc. Nie powiem, bo zrobiło mi się przykro, ale już nie tak jak na początku, kiedy zaczęłam naukę w tej szkole. Byłam o wiele słaba i czasami w takich sytuacjach po prostu płakała. 
-A tak w ogóle świetny wybór ołówka. Idealny do szkicowania-usłyszałam słowa chłopaka, który się uśmiechnał i puścił mi oczko, a potem odszedł z tapeciarą. 
Dziewczyna obraża mnie w mojej obecności, a on potrafi powiedzieć tylko o zasranym ołówku. Naprawdę niezły z niego chłopak, po prostu szukać takiego ze świecą. 
Patrzyłam jak dwie postacie oddalają się ode mnie podążając w stronę stołówki. 
-Mam nadzieję, że zadławisz się jedzeniem-powiedziałam pod nosem i wypuściłam powietrze z ust. Ostatnio stałam się zbyt nerwowa i zbyt senna. Ciekawe dlaczego. 
-Kto ma udławić się jedzeniem?-usłyszałam głos przyjaciółki. 
-Domyśl się-odpowiedziałam 
-Megan. Przestań się nią przejmować. Ona nigdy się nie zmieni. Chodź coś zjeść. 
-Straciłam apetyt. Idź sama. Muszę wyjść i ochłonąć. 
-Pójdę z tobą.
-Chcę pobyć troszkę sama. Przepraszam. A w ogóle nie możesz chodzić głodna głodomorze-zaśmiałam się. -Zobaczymy się później-dodałam. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i rozeszłyśmy się. Udałam się na ganek szkoły i usiadłam na jednej z ławek. Było pusto, więc czułam się swobodnie. Nikt się na mnie nie gapił, nie rozpraszał mnie i nie przeszkadzał mi. Mogłam przemyśleć kilka spraw. Pierwszą ze spraw była Nadia. 
Coraz trudniej jest mi z nią przebywać wiedząc, że już za kilka tygodni wyjeżdża stąd i nie wraca. Będzie mi jej cholernie brakowało. Jestem z nią strasznie zżyta, a jeśli przez te ostatnie tygodnie będziemy spędzać ze sobą więcej czasu moja tęsknota będzie silniejsza. Tyle się znamy. Jest moją jedyną przyjaciółką. Nie potrafię sobie wyobrazić dnia bez niej. Wiem, że ona stara się być twarda, ale od środka ją to rujnuje. 
-Czemu siedzisz tu tak sama?-usłyszałam nagle za sobą. 
-Bo lubię-odpowiedziałam cały czas spoglądając w ziemię. 
- A jak ktoś się porwie i zgwałci?
-Nie muszę się raczej o to bać-powiedziałam. 
Kto by mnie chciał. Chyba jedynie zoombie. 
-Dlaczego tak mówisz?-ponownie usłyszałam pytanie, a potem ujrzałam kątem oka, że osoba siada obok mnie na ławce. 
-Dlaczego zadajesz tyle pytań?
-Bo chcę się dowiedzieć czegoś o tobie.
-Niepotrzebnie. Muszę iść-powiedziałam i jak najszybciej opuściłam szkolną ławkę wchodząc z powrotem do szkoły i udając się na kolejną lekcję. Cały dzień chodziłam przybita. I nie chodziło tu o sytuacje z ołówkiem, tylko  przyjaciółkę. Uświadomiłam sobie, że do jej wyjazdu został tydzień. 
-Nadia mam propozycję. Może wpadniesz do mnie na noc. Obejrzymy jakiś dobry film, zjemy popcorn, upieczemy coś-powiedziałam. 
-Chcesz mnie zabić?
-Yy...nie-nie wiedziałam o co jej  chodzi.
-Upieczemy? Kobieto ostatnio zapalił ci się piekarnik.
-Aaaa.o to chodzi. Wtedy był popsuty. No dobra więc zjemy popcorn, kanapki. Co tam chcesz. Nie daj się prosić. 
-Wiesz, że zawsze się zgodzę-uśmiechnięta Nadia wyściskała mnie.
-Nie przy ludziach-odepchnęłam ją w żartach o zaśmiałyśmy się. 
-Złamałaś mi serce-powiedziała udając oburzenie i rozpacz. 
Jedno jest pewne. Była by świetną aktorką. 
-Do zobaczenia później-rozstałyśmy się po środku drogi każda idąc w swoją stronę. 
-Idziesz w moją stronę-usłyszałam ten sam męski głos co w kawiarni. 
-Nie. w przeciwną-odpowiedziałam, jednak przecież nie miałam bladego pojęcia, gdzie ten chłopak idzie. 
-W moją. Nie wiem czy zauważyłaś, ale jesteśmy sąsiadami, więc będziemy widywać się częściej. 
-A kto powiedział, że ja chcę się z tobą widywać?-zapytałam.
-Nikt. Ja to wiem-posłał mi jeden z tych swoich cudownych uśmiechów,a potem jak gdyby nigdy nic pocałował mnie w policzek i przeszedł przez ulicę wchodząc do domu na przeciwko mojego. 
-To są jakieś jaja? On moim sąsiadem?
Weszłam do domu i zaczęłam sprzątać. Nie chciałam, żeby Nadia widziała taki bałagan. 
Kiedy skończyłam właśnie usłyszałam dzwonek do drzwi. 
Pobiegłam otworzyć je w pośpiechu. 
-O hej Nadia. Wchodź-powiedziałam wpuszczając ją do środka. 
Wraz z blondynką przygotowałyśmy wszystko, a potem zaczęłyśmy oglądać film. 
Nie sądziłam, że potrwa to tak krótko i, że stanie się właśnie to, czego się nie spodziewałam.
Zresztą wolała bym pocałować kota niż zrobić to co zrobiłam. 


_________________________________

Ale o co chodzi to już w następnym :)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 4.

Będąc już w domu zamknięta na wszystkie spusty nieco się uspokoiłam. 
Nic mi tu nie groziło. Chyba. 
W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś naciska na klamkę, a potem wkłada coś do dziurki od klucza. Ogarnęła mnie panika. Co jeśli mnie ktoś skrzywdzi, zabije, albo zgwałci. A co najgorsze oby dwie rzeczy. 
Chwyciłam do ręki pierwszą najbliższą rzecz, która okazało się patelka. Może niezbyt skuteczne, ale zawsze coś. 
W chwili kiedy zauważyłam, że drzwi się otwierają schowałam się za ścianką dzielącą salon, a hol. 
-Elizabeth?-usłyszałam wyskakując z patelnią w ręce. 
Chwilę później przeraźliwy krzyk dotarł do moich uszu, co spowodowało, że również zaczęłam się wydzierac. 
-Czyś ty zgłupiała?-powiedziała moja ciotka odkładając zakupy na stół. 
-Nie. Chciałam tylko zobaczyc twoją reakcję-skłamałam spoglądając na nią. 
-Wołałam cię, żebyś mi pomogła z zakupami, a ty po prostu zwiałaś do domu-oburzyła się. -A na dodatek prawie by dostała przez ciebie zawału. Dziewczyno-powiedziała ciotka wyciągając zakupy, a po chwili zaśmiała się. Zmarszczyłam nieco brwi zastanawiając się o co chodzi. 
-Co?-zapytałam. 
-Nic, ale wyglądałaś komicznie z ta patelnią w ręku. Mogła byś częściej ją używać, ale oczywiście gotując jakiś obiad, albo śniadanie-zaproponowała ciotka. 
-Tak, tak, tak-powiedziałam przewracając oczami. -A tak właściwie nie powinnaś być na tym waszym seansie filmowym?-zapytałam. 
-Miałam być, ale Dora się rozchorowała i nici z tego-wzruszyła ramionami. 
Przytaknęłam ze zrozumieniem pomagając wyciągać jej zakupy. Kiedy wszystko było schowane poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, który mnie nieco orzeźwił. Wciąż czułam jak trzęsą mi się ręce. Naprawdę mnie przestraszyła. Strach pomyśleć co by było, gdyby ktoś mnie... Oh..muszę wyrzucić te myśli. Po skończonej kąpieli otarłam swoje ciało i założyłam piżamę. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku momentalnie zasypiając. 


***

Nie lubię poniedziałków. Nie, zaraz. Ja ich nienawidzę. Weekend minął mi tak szybko, że wcale go nawet nie odczułam. Moim zdaniem powinno być dwa dni szkoły, a pięć wolnego. Tak to jest myśl. Zdecydowanie weekend jest za krótki. Nawet się nie wyspałam. Znowu miałam te koszmary. Mam już ich dosyć. Czemu nie mogę normalnie żyć. 
Przekroczyłam próg szkoły wchodząc przez wielkie niebieskie drzwi i od razu podążyłam do sali, gdzie miała odbyć się pierwsza lekcja. 
-El idziesz?-ponaglała mnie przyjaciółka. 
-Nie. Stoję-odpowiedziałam wchodząc do klasy i zajmując swoje ulubione miejsce. 
Wyciągnęłam szkicownik i ołówek kładąc te rzeczy na stoliku. W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł nauczyciel i od razu po przywitaniu zaczął prowadzić lekcje. 
Nie będę ukrywała, ale ten przedmiot jest jedynym, którego lubię. 
W pewnym momencie po sali rozniósł się huk, który wskazywał na to, że ktoś wchodzi, bądź wychodzi z klasy. Tym razem była to pierwsza opcja. 
-Witak spóźnialskiego...
-Malik-powiedział męski, zachrypnięty głos, który spowodował, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie wiem nawet dlaczego. Uniosłam nieco głowę i podążyłam wzrokiem na właściciela głosu. 
Czy to jest jakiś żart? Jeszcze tego tu brakowało. 
Chłopak spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami. Przeszywał mnie całą wzrokiem tak jak w kawiarni, ale chyba nic sobie z tego nie robił, tylko uśmiechnął się chytrze, ale nie skłamię jak powiem, że seksownie. 
-Boże co ja mówię-skarciłam się w myślach. 
-W takim razie siadaj i mam nadzieje, że już się nie spóźnisz-powiedział nauczyciel. 
Chłopak podążył do wolnej ławki. Przynajmniej tak mi się wydawało. Podszedł do chłopaka siedzącego obok mnie i gestem ręki kazał mu usiąść w ostatniej ławce, a sam zajał miejsce tuż obok mnie. 
Nie no zajebiście. Jakby nie mógł zapytać, czy życzę sobie jego obecność. Tak to ja się nie bawię. 
W dalszym ciągu czułam na sobie jego wzrok, który gdyby mógł na pewno by zabił. 
Odwróciłam wzrok czekałam tylko, aż ten koszmar w końcu się skończy. Miałam już tego dosyć. 

_________________________________

I mamy kolejny rozdział. 

Przepraszam, że tak długo mnie nie było. jestem świadoma tego, że zapewne nikt już tego nie czyta.
Zawaliła.
Nie miałam w ogóle pomysłów ; c